Mieszkaniec Katowic, pan Michał, postanowił adoptować kota ze schroniska dla zwierząt, ale jego doświadczenie zakończyło się niesmakiem. W lipcu odwiedził Miejskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Dąbrówce Małej, które działa od końca lat 80. Po stracie swojego 18-letniego kota chciał przygarnąć nowego zwierzaka. Jednak wymagania schroniska okazały się dla niego zbyt wygórowane – w domu muszą być osiatkowane okna i balkony, a właściciel jest z góry traktowany jak potencjalne zagrożenie dla zwierzęcia. Pan Michał uważa, że misja schroniska jest błędnie realizowana, bo koty są trzymane w klatkach, zamiast trafiać do domów.
Surowe procedury adopcyjne
Schronisko w Katowicach współpracuje z Fundacją Przystanek Schronisko, która wprowadziła surowe procedury adopcyjne, aby zapewnić zwierzętom bezpieczeństwo. Przed adopcją potencjalny właściciel musi zabezpieczyć dom przed ucieczką kota. Obejmuje to osiatkowanie okien, a dom musi być odpowiednio przygotowany. W przypadku psów proces adopcyjny obejmuje spacery, które pomagają poznać zwierzę.
Kontrowersje i skutki surowych wymogów
Mimo że ludzie narzekają na nowe wymagania, schronisko twierdzi, że takie procedury zmniejszają liczbę zwierząt, które wracają do placówki po nieudanych adopcjach. W podobnym duchu działa także schronisko w Sosnowcu, gdzie adopcja kota wiąże się z wcześniejszymi rozmowami i wizytami w domu potencjalnego właściciela.
Wniosek: potrzeba odpowiedzialności w adopcji
Podsumowując, choć wymagania mogą wydawać się surowe, schroniska argumentują, że są one niezbędne, aby zapewnić zwierzętom bezpieczne i odpowiedzialne domy.