W naszych miejscowościach coraz częściej dochodzi do łapania kotków na polecenie włodarzy miast i wsi. Kotki są łapane i gminy stawiają im zabieg kastracji. Dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedź jest bardzo prosta, chodzi o zapobieganie wzrostowi liczby bezdomnych zwierząt. O wiele taniej jest kotki wysterylizować niż opiekować się wolno żyjącymi i przeznaczać środki na schroniska dla zwierząt.
Wszyscy kochają małe puchate kotki. Są słodkie i zabawne. Kotki jednak szybko rosną i mając niecały rok osiągają dojrzałość płciową. Szybko przestają być dla wielu “słitaśne” i o wiele ciężej dla nich o opiekuna. Prawda jest taka, że większość kotków nie ma ciepłego wymuskanego domku, czystej kuwetki i rąk do głaskania. Często zaraz po porodzie małe odbierane są mamie i od razu wrzucane do jeziora.
Jeśli mają szczęście i przeżyją pierwsze tygodnie często potem umierają z niedożywienia, z nieleczonych chorób wywołanych wirusami, chorób skórnych. Kończą swój żywot umierając na depresję w schronisku albo pod kołami samochodu.
Kastrowanie wolno żyjących kotów jest więc działaniem czysto humanitarnym. Chodzi tylko i wyłącznie o zapewnienie najlepszej ochrony wolno żyjących kotów, a bardzo ciężko byłoby o to w lawinowo rozrastającej się populacji kotów. Ponadto gminy w Polsce prowadzą politykę utrzymywania części populacji kotków wolno żyjących, dzięki temu trzymają jednocześnie pod kontrolą populacje gryzoni, których lawinowy wzrost mógłby oznaczać problemy epidemiologiczne.